AllAboutJazz – Geno Thackara
Tytuł albumu można uznać za swoisty komentarz lub odważną odpowiedź na to, co dość osobliwie nazywamy dziś erą post-prawdy, choć Maciej Tubis i jego kompani na szczęście nie przybyli na nagranie swojej pierwszej studyjnej płyty (po dwóch produkcjach koncertowych i w nieco innym składzie) obciążeni tego rodzaju bagażem. „Ostatecznie, na scenie jesteś sam. Trzeba mówić prawdę, a gatunek zwany jazzem nagle gdzieś ci umyka. Nie chcemy nikogo oszukiwać, samych siebie też…” rozmyśla autor słowami zamieszczonymi we wkładce do płyty. „Historie, które poruszają w nas czułą strunę są prawdziwe, oparte na faktach, nawet jeżeli są proste”. To bardzo ciekawa obserwacja, a występy zespołu naprawdę pociągają i można w nich odnaleźć prostotę i rozbrajającą szczerość.
Nie znaczy to, że grupie Tubis Trio brakuje klasy lub przenikliwości. Oznacza to, że ich muzyka jest prosta, ale nie naiwnie uproszczona. Potrafi być przyjemnie nieskomplikowana nawet, kiedy jest trudna do zagrania. Choć to Maciej Tubis jest autorem kompozycji, jego koledzy z zespołu, Paweł Puszczało i Przemysław Pacan, wykazują taką samą charyzmę w tworzeniu klimatu muzycznego na scenie, a bez dobrej współpracy całej trójki, wrażenie nie byłoby tak ciepłe, a muzyka tak chwytliwa. Ta chemia tworzy właściwy rodzaj pozytywnej energii pomiędzy nimi. Można to porównać do przyjaciela, którego nie możesz nie lubić, bo zawsze się uśmiecha, a przebywanie z nim sprawie ci przyjemność.
Być może Maciej Tubis wykazuje zdolności do mieszania gatunków w sposób podobny do tego, jak robią to Keith Jarrett lub Brad Mehldau, ale równie trafnie potrafi przekazać własną prawdę. Pokręcone od czasu do czasu takty 5/4 w utworach “Peloponnese” lub “Tokyo” brzmią tak naturalnie, jak każdy inny standardowy rytm, ale na dysku jest jeszcze miejsce zarówno dla równomiernie pulsującego kawałka, jak “2.31 PM”, jak i refleksyjnego, idyllicznego utworu “It’s a Beautiful Winter Out There”. Paweł Puszczało tworzy urzekające barwy w kilku basowych solówkach, a popisy lidera na klawiszach są przez cały czas błyskotliwe, ale nigdy nie pretensjonalne. Z kolei, Przemysław Pacan wykazuje się sporą ruchliwością za bębnami, która zamienia się w trans, a potem powraca nigdy nie tracąc właściwej dynamikę. Cały ten aliaż pozwala podtrzymać żywiołowy nastrój, niezależnie od stylu. The Truth proponuje całą gamę podskórnych niuansów, będąc równocześnie znakomitą ofertą dla ludzi, którzy nie są na co dzień fanami jazzu. To urzekający i autentycznie pozytywny album dla ludzi o wszystkich gustach muzycznych.